Jest
mi bardzo miło, że mogę tu dzisiaj być, ponieważ reprezentuję Związek
Szlachty Polskiej, tj. organizację, która skupia w swoich szeregach
przedstawicieli rodów szlacheckich, będących potomkami średniowiecznych
rycerzy.
Jak to się stało,
że stan rycerski przekształcił się w stan szlachecki? Ano przez długie
wieki wojna stanowiła domenę rycerzy, będących - niczym zawodowi
żołnierze - na utrzymaniu swych panów: książąt, królów, cesarzy, którym
służyli, strzegąc granic ich władztwa czy też wyruszając na podboje
nowych terenów. Z czasem władcy, zamiast utrzymywać licznych rycerzy na
dworze, zaczęli nadawać im ziemię i wsie na własność, w zamian za co
wasale musieli stawić się zbrojnie na każde wezwanie seniora feudalnego.
W ten właśnie sposób rycerze, nie przestając być wojownikami, stali się
rolnikami, a raczej właścicielami wsi, folwarków. W zachodniej Europie
proces ten dokonał się w XIII-XIV w., w Polsce stan szlachecki
ukształtował się w XIV-XV w. Używana u nas nazwa - szlachta - pochodzi od
niemieckiego Geschlecht (ród).
Z łaciny szlachta była nazywana
nobiles.
Czym zatem była
szlachta? To uprzywilejowana grupa społeczna; wyższa warstwa
społeczna, w Polsce jeden z trzech stanów obok duchowieństwa oraz
nie-szlachty (włościan i mieszczan).
Szeroko rozumiana warstwa szlachecka istniała we wszystkich
społeczeństwach przedindustrialnych na całym świecie. W większości
wypadków szlachta wywodziła się ze starszyzny plemiennej i kast
wojowników społeczeństw plemiennych. Mimo braku kontaktów zadziwiająco
podobne były stany szlacheckie w odległych krajach – np. europejską i
japońską szlachtę łączy wiele analogii (rozwarstwienie stanu,
elitarność, pojęcie honoru, służba wojskowa, herby).
Podstawową cechą przynależności do szlachty było posiadanie odrębnego
statusu prawnego, a zewnętrznymi oznakami przynależności do danego rodu
było prawo do herbu i zawołania (później nazwiska).
Szlachta posiadała odrębną od pozostałych warstw społecznych kulturę,
wyrażającą się strojem, językiem, literaturą, sposobem życia.
Istnienie przywilejów prawnych, takich jak prawo do noszenia broni,
prawo do posiadania ziemi i poddanych, nienaruszalność majątku i
nietykalność osobista, prawo do pełnienia urzędów czy wreszcie prawa
wyborcze, zależne było od prawa danego kraju i przywilejów danego
szlachcica.
Szlachectwo nabywało się przez urodzenie, nobilitację i indygenat (tzn.
uznanie szlachectwa zagranicznego za równoważne z krajowym), a w Polsce
także przez adopcję herbową, która jednak została zniesiona przez Sejm w
1633 roku.
Cechą charakterystyczną polskiej szlachty jest jej duża liczebność -
według szacunków historyków szlachty było ok. 10% (a na Mazowszu i
Podlasiu nawet 20%; z kolei na byłych kresach Rzeczypospolitej niewielki
odsetek) przy ok. 70% włościan i ok. 10% mieszczan a także przy 0,5%
duchowieństwa w skali kraju - oraz formalna równość w obrębie stanu,
czemu nie przeszkadzało ogromne zróżnicowanie majątkowe, w związku z
którym wyróżniało się magnatów, szlachtę średnią, szlachtę cząstkową
(zwaną zaściankową lub zagrodową) oraz szlachtę - gołotę (bez ziemi),
często na służbie u najbogatszych przedstawicieli tego stanu.
Dla porównania we Francji klasa uprzywilejowana stanowiła ok. 1% całego
społeczeństwa, a w Hiszpanii i na Węgrzech - blisko 5%.
W Polsce nie wykształciła się hierarchia szlachty, znana w wielu
państwach zachodniej Europy, wynikająca z zależności feudalnych i
przejawiająca się w istnieniu kilku stopni szlachectwa, z którymi
związane było posiadanie odpowiedniego tytułu od barona, przez hrabiego
(w Anglii także wicehrabiego), margrabiego/markiza do księcia. Pomijając
uznanie tytułu kniaziów w akcie unii lubelskiej kilkunastu rodzin –
głównie potomków dynastii Giedyminowiczów i Rurykowiczów ale też i
Radziwiłłów (wyróżnionych tytułem książęcym przez cesarzy SIR), w Polsce
oficjalnie zabronione było przyjmowanie obcych nadań tego typu tytułów.
Pewna liberalizacja nastąpiła w XVIII w., kiedy to został zatwierdzony
tytuł książęcy Sapiehów a także takim tytułem zostali obdarzeni bracia
Stanisława Augusta Poniatowskiego z okazji jego koronacji na króla
Polski.
Natomiast do końca istnienia Rzeczypospolitej w każdej
ziemi i/lub powiecie istniał komplet urzędników ziemskich, wywodzących
się z dawnych urzędów nadwornych pierwszych Piastów (cześnik, stolnik,
łowczy, miecznik, skarbnik, chorąży, wojski), które w większości miały
charakter honorowy i stanowiąc swego rodzaju substytut tytułów
arystokratycznych, funkcjonujących w zachodniej Europie, były wręcz
pożądane przez przedstawicieli szlachty. Na marginesie warto odnotować,
że w poszczególnych zaborach (a zwłaszcza w zaborze austriackim)
pełnienie powyższych urzędów dawało rodzinom polskim uprawnienie do
ubiegania się o nadania wspomnianych tytułów arystokratycznych.
Dla polskich szlachciców była dostępna droga wiodąca „od zagonu do
tronu”. Nie była to tylko deklaracja, o czym świadczy ofiarowanie korony
Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu, Janowi Sobieskiemu, Stanisławowi
Leszczyńskiemu i Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu – a więc
reprezentantom stanu szlacheckiego i to bynajmniej nie najbogatszym.
Pamiątką pochodzenia szlachty od rycerzy są herby rodów szlacheckich,
które w większości przypadków są tak naprawdę znakami rozpoznawczymi,
pod jakimi walczyli rycerze. Bardzo często o rzeczywistych lub tylko
przyszywanych tradycjach rycerskich danego rodu miało przypominać
używanie na dokumentach, dziełach sztuki (rzeźbach, obrazach) a także w
architekturze – panopliów, tzn. motywów dekoracyjno-symbolicznych
złożonych najczęściej z broni białej i uzbrojenia ochronnego (tarcz,
mieczy, zbroi, hełmów, często stylizowanych na spartańskie) i ułożonych
w płaszczyźnie pionowej, symetrycznie wokół tarczy z herbem właściciela.
Ten sam efekt dawało eksponowanie w szlacheckich siedzibach broni i
elementów uzbrojenia, aczkolwiek – jako że wiele siedzib szlacheckich
miało charakter obronny – przedmioty te bardzo długo znajdowały
zastosowanie praktyczne.
Jak już zasygnalizowałem, mimo rozpoczęcia osiadłego trybu życia
wojowanie nadal pozostało domeną szlachty. W źródłach historycznych jest
aż dość dowodów na to, że w zamian za dobra ziemskie, otrzymane na
własność lub w dożywotnią dzierżawę, ten czy inny szlachcic - w razie
wojny - był obowiązany stawić się zbrojno, często konno, a czasem nawet
wystawić niewielki oddział na potrzeby walki z nieprzyjacielem. A trzeba
pamiętać, że Polska przez wieki musiała się bronić przed Krzyżakami,
napadami Węgrów, najazdami Wołochów (tj. Rumunów), powodującymi wielkie
ofiary. Wojny moskiewskie, szwedzkie i kozackie osłabiły bardzo
Rzeczypospolitą w XVII w. Przede wszystkim jednak groźnie niszczyli
Polskę Tatarzy. Między 1241 rokiem, kiedy nastąpił pierwszy ich napad, a
rokiem 1699, zalewała nas okrutna dzicz tatarska blisko 200 razy, paląc
i zabijając, a nadto biorąc kobiety w straszliwą i hańbiącą niewolę.
Któż walczył z tymi wrogami? Mieszczanin bronił dzielnie miast,
włościanin nieraz stawał w szeregach wojskowych, ale głównie wojował
szlachcic zagrodowy i w wojskach magnackich, i w pospolitym ruszeniu, i
w mieście, i bronił swej wsi. Właśnie za zasługi wojenne dostawali nasi
przodkowie często wsie królewskie na podział i napływali z różnych
części Polski na wschód, by objąć te wsie we władanie.
Ta drobna szlachta walczyła i ginęła za kulturę zachodnią i wiarę
katolicką, broniła państwa i wszystkich i jego stanów, a zwłaszcza
włościan, najgroźniej wojną ciemiężonych. Bez bohaterstwa naszych
przodków stałyby się województwa wschodnie krainą turecką czy tatarską
lub pustynią. Państwa zachodnio-europejskie nie mogłyby podnieść wysoko
swej kultury, gdyby nie były zasłonięte piersiami naszych Sasów,
Korczaków, Korabiów, Jastrzębców i innych. I jeżeli nuncjusz papieski
błagał Sobieskiego o ocalenie Wiednia od zalewu tureckiego słowami:
„Królu, ratuj chrześcijaństwo”, to w duchu każdego Polaka może odezwać
się słuszna duma, że myśmy wszyscy ratowali chrześcijaństwo i
cywilizację nie wtedy dopiero i nie ten raz jeden, ale setki razy i na
wiele lat przedtem.
(Adam Biliński)
|